Tanie kryminałki z dolnego holu

Posted: 07/01/2011 in Tanie kryminałki z dolnego holu

Dworzec PKP w Katowicach. Nie istniejący już obiekt, który budził skrajne emocje. Z jednej strony brud, smród i rzesze bezdomnych. Z drugiej architektoniczne cacko. Brutal, którego sercem były betonowe „kielichy”.  Przez kilka lat pod owymi kielichami przechodziłam kilka razy dziennie.  Obok wejścia na pierwszy peron wisiała reklama dworcowego antykwariatu brzmiąca: „Tanie kryminałki w dolnym holu”.

Nie jestem wielką zwolenniczką zmiękczania, zdrabniania ani innych temu podobnych słowo tworów ale na widok słowa „kryminałki” zawsze poprawiał mi się humor. Tak więc będzie o „kryminałkach” ale i nie tylko, mimo iż ten rodzaj literatury na przestrzeni lat najbardziej przypadł mi do gust. To tyle sentymentalnego i etymologicznego wywodu na temat nazwy nowego działu.

Na pierwszy ogień idzie zatem  „Manchester slingback”  Nicholasa Blincoe. Tak jak przysłowiowej ślepej kurze ziarno, tak nam trafił się ten tytuł. Nie ma nic piękniejszego niż kryminał, którego akcja rozgrywa się w „gay village” w Manchesterze. Dla mnie to obecnie tak samo jakby przyszły/niedoszły morderca grasował pomiędzy Rasko, Galerią, a Toro.

Głównym bohaterem jest Jake Powell, gej po trzydziestce będący właścicielem londyńskiego kasyna. Pewnego dnia jego spokojne życie, zakłóca wizyta tak zwanej zmory z przeszłości w postaci detektywa Green`a. Policjant prosi go o powrót do rodzinnego Manchesteru w celu rozwiązania zagadkowej śmierci jego przyjaciela. Główny bohater udaje się w niechcianą, mało sentymentalną podróż w przeszłość, okraszoną przygodnym seksem, narkotykami i niekończącymi się imprezami.

Pomijając wątek kryminalny, książka wydana w roku 98`  ciekawie obrazuje angielskie branżowe życie późnych lat osiemdziesiątych. I chyba to zobrazowanie środowiska gejowskiego najbardziej udało się autorowi gdyż sama akcja momentami przypomina (przepraszam za sformułowanie) jedną wielką cioto-dramę. Im bliżej końca tym bardziej kolorowo. Mimo to, jeśli ktoś będzie miał okazję, polecam przeczytać. Książka niestety nie doczekała się polskiego przekładu, czy kogoś to dziwi, ale  można ją znaleźć na allegro w wydaniu oryginalnym.

Komentarze
  1. Tanner Norton pisze:

    Jacek Krawczyk Snu nie było. Była taka myśl, a że to będzie sen, przyszło później, już w pisaniu. Siedziałem kiedyś z przyjaciółką w jakiejś kawiarni, było lato i ona była rozświergotana czymś, rozuśmiechana i tak się, coś tam pewnie sącząc, przekomarzaliśmy… zaklęta jakaś ta chwila była, w każdym razie taka we mnie pozostała. To wtedy się po raz pierwszy pojawił ten chomik. Może nawet wtedy pojawiła się po raz pierwszy myśl o kryminale? Ale to była BARDZO PIERWSZA MYŚL.

Dodaj odpowiedź do Tanner Norton Anuluj pisanie odpowiedzi